Życiorys
Sierż. Józef Franczak „Laluś” (1918–1963)
1918–1935
Józef Franczak urodził się 17 marca 1918 r. w Kozicach Górnych na Lubelszczyźnie (obecnie powiat świdnicki) jako syn Stanisława i Antoniny, którzy oprócz niego mieli jeszcze czworo dzieci (Cecylię, Czesławę, Genowefę i Mieczysława). Była to uboga rodzina rolnicza prowadząca kilkuhektarowe gospodarstwo rolne. Uczęszczał do lokalnej szkoły podstawowej, gdzie był chwalony przez nauczycieli jako zdolny uczeń. Z powodu biedy nie mógł kontynuować nauki.
1935–1939
„Kraj był zniszczony przez dwie wojny – najpierw I wojnę światową, a później polsko-bolszewicką. Bieda była aż piszczało. Jedyną szansę na wybicie się i awans społeczny dawało wojsko” – opowiada Marek Franczak, syn sierżanta „Lalusia”. Józef Franczak w wieku siedemnastu lat wstąpił jako ochotnik do Wojska Polskiego. Ukończył dwuletnią Szkołę Podoficerską w Centrum Wyszkolenia Żandarmerii w Grudziądzu. Był to ośrodek szkolenia żandarmerii Wojska Polskiego II RP, utworzony 1 stycznia 1930 r. po przemianowaniu Dywizjonu Szkolnego Żandarmerii. Na prowadzonych tam kursach szkoliła się kadra oficerska i podoficerska żandarmerii. Po 17 września 1939 r. niemal cała kadra placówki wraz z jej komendantem ppłk. Stanisławem Sitkiem dostała się do niewoli, większość zginęła w Katyniu i Miednoje. Józef Franczak po ukończeniu szkoły otrzymał stopień kaprala podchorążego i otrzymał przydział do plutonu żandarmerii w Równem na Wołyniu. Według wspomnień rodziny świetnie strzelał i jeździł konno. Według jednej z relacji przed wojną związał się z Oddziałem II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, czyli wywiadem.
1939–1944
Wybuch II wojny światowej zastał Józefa Franczaka na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. „Mogę sobie tylko wyobrażać co przeżywali żołnierze z placówki granicznej, gdy mieli świadomość toczących się walk na zachodniej granicy i brak możliwości ruszenia do walki” – opowiada Marek Franczak. Stan bezczynności zmienił się 17 września 1939 r., gdy nastąpiła agresja Związku Sowieckiego na Polskę. Po walkach dostał się do niewoli. Rozbrojony i prowadzony w kolumnie jeńców, podczas postoju oddalił się idąc po wodę. Zobaczywszy chłopskie ubranie, przebrał się w nie i uciekł. Przez kilka tygodni kluczył po terenie przeczesywanym przez czerwonoarmistów i milicję komunistyczną, po czym udało mu się wrócić do rodzinnego domu.
Jako fachowo przeszkolony podoficer z doświadczeniem wrześniowym był naturalnym kandydatem na konspiratora. Od roku 1940 należał do Związku Walki Zbrojnej, początkowo jako dowódca drużyny. Szkolił partyzantów w Żukowie w gminie Krzczonów. Następnie został dowódcą plutonu w III Rejonie Obwodu Lublin-Powiat Armii Krajowej. Podlegało mu około trzydziestu żołnierzy. W konspiracji dosłużył się stopnia sierżanta, przyjął pseudonim „Laluś”. Prowadził walkę przeciwko okupantowi niemieckiemu, zwalczał również bandy rabunkowe terroryzujące lokalną społeczność.
1944–1945
W sierpniu 1944 r., po zajęciu Lubelszczyzny przez Armię Czerwoną, Józef Franczak wstąpił jako ochotnik do 2 Armii „ludowego” Wojska Polskiego dowodzonej przez gen. Karola Świerczewskiego. „Chciał dalej się bić z Niemcami, którzy odpowiadali za wybuch II wojny światowej, masowe represje, które tak dotknęły Lubelszczyznę, a w szczególności Zamojszczyznę. Zresztą ciocia Czesława wspominała, że zgłaszał się do punktu mobilizacyjnego pełen obaw” – opowiadał o motywach tej decyzji Marek Franczak. W „ludowym” wojsku zataił swój stopień z okresu konspiracji.
Od jesieni 1944 r. wraz ze swym oddziałem stacjonował w Kąkolewnicy nieopodal Radzynia Podlaskiego. W miejscu tym sąd polowy skazywał na karę śmierci żołnierzy z przeszłością w niepodległościowych formacjach zbrojnych, przede wszystkim w AK. Egzekucje były wykonywane na miejscu. Józef Franczak był świadkiem kilkudziesięciu takich mordów. Według ostrożnych szacunków komunistyczna bezpieka wewnątrz armii rozstrzelała tam co najmniej kilkuset żołnierzy. Miejsce to nazywane jest „małym Katyniem”.
„Sąd polowy składał się z radzieckiego oficera w polskim mundurze, podoficer Polak odgrywał rolę prokuratora, a szeregowiec – obrońcy. Sędzia zawsze ferował jeden wyrok: śmierć przez rozstrzelanie. Wyrok wykonywano natychmiast, na oczach trzech karnie stojących pułków. Rozstrzeliwała każdorazowo inna, wyznaczona przez Rosjan, pięcioosobowa grupa polskich żołnierzy (Tadeusz Antoszewski, „Twierdza”).
Przynajmniej do marca 1945 r. Józef Franczak służył w szeregach „ludowego” wojska. Następnie udało mu się uciec. Przez pewien czas przebywał w Łodzi, następnie udał się do Sopotu. Tam pracował w Spółdzielni Marynarzy. Poznał tam ludzi zajmujących się przerzutem do krajów skandynawskich. Ostatecznie zdecydował się na powrót w rodzinne strony.
1946–1953
Józef Franczak odnawiał dawne kontakty z czasów konspiracji. W jego okolicy działał kilkunastoosobowy oddział ppor. Antoniego Kopaczewskiego ps. „Lew”, z którym „Laluś” znał się jeszcze z czasów przedwojennych. O świcie 16 czerwca 1946 r. Franczak został aresztowany wraz z innymi osobami przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w Kolonii Żuków. W nocy z 16 na 17 czerwca podczas postoju wiozącej ich ciężarówki zatrzymani rozbroili pijanych konwojentów, a w wyniku strzelaniny zginęło czterech ubowców. Józef Franczak odzyskał wolność, ale odtąd musiał definitywnie zejść do podziemia. Być może należał przez pewien czas do oddziału por. Tadeusza Skraińskiego ps. „Jadzinek”.
Na przełomie 1946 i 1947 r. za pośrednictwem Wacława Szaconia ps. „Czarny” skontaktował się z kpt. Zdzisławem Brońskim ps. „Uskok”, dowódcą lokalnych struktur Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” operującego na styku powiatów lubartowskiego, chełmskiego i lubelskiego. „Uskok” po amnestii z lutego 1947 r. podzielił swój oddział na trzy patrole, z których każdy składał się z kilku osób. Na czele pierwszego patrolu stał ppor. Stanisław Kuchciewicz ps. „Wiktor”, drugiego st. sierż. Walenty Waśkowicz ps. „Strzała”, a trzeciego sierż. Józef Franczak ps. „Laluś”. Grupa pod dowództwem „Lalusia” działała na pograniczu powiatu lubelskiego i krasnostawskiego. Do zadań patroli należało wykonywanie kar chłosty lub śmierci na tajnych współpracownikach UB i członkach Polskiej Partii Robotniczej. Przez łączników dowódcy patroli zachowywali kontakt z „Uskokiem”. W dzień odpoczywali w lasach lub na kwaterach, w nocy przemierzali dziesiątki kilometrów przeskakując z terenu na teren. Warunki życia były bardzo ciężkie.
24 grudnia 1948 r. Józef Franczak został ranny w brzuch podczas strzelaniny z funkcjonariuszami UB w Wygnanowicach. „Dowlókł się jakoś do lasu, a później do zabudowań Michała Mazura, swojego współpracownika a mojego przyszłego dziadka, ojca mojej mamy. Tam przebrano go w strój kobiety i wywieziono z miejscowości, gdzie trwały gorące poszukiwania. Znajomy lekarz opatrzył mu ranę” – zaznacza Marek Franczak. 22 stycznia 1949 r. poległ w walce Jerzy Marciniak ps. „Sęk”, ostatni podkomendny „Lalusia”.
„28 II 49. Po dłuższym niewidzeniu się miałem wczoraj spotkanie z »Lalusiem«. Sam »Laluś « po postrzale czuje się dobrze, ale przyniósł ze sobą bardzo przykrą wiadomość. »Sęk « nie żyje! Po najściu na zasadzkę, zginął w walce z ubejcami 22 stycznia br. pod Fajsławicami (…). Wykrusza się partyzancka brać… wykrusza…” (Zdzisław Broński „Uskok”, Pamiętnik).
21 maja 1949 r. otoczony w swoim schronie w Dąbrówce koło Łęcznej odbiera sobie życie kpt. „Uskok”. Jako najstarszy dowództwo przejął ppor. „Wiktor”. Poległ 10 lutego 1953 r. podczas akcji ekspropriacyjnej na kasę Gminnej Spółdzielni w Piaskach. Od tego czasu „Laluś” ukrywał się samotnie.
1953–1962
Ukrywający się „Laluś” spotykał się z sympatią wśród ludności, mógł liczyć na szeroką siatkę współpracowników liczącą co najmniej dwieście osób. Za pomoc odwdzięczał się drobnymi pracami gospodarskimi. Nie skorzystał z amnestii 1956 r., licząc na wybuch III wojny światowej i zakładając, że bezpieka nie daruje mu zaangażowania w konspirację. Jeszcze w połowie 1946 r. poznał swoją przyszłą narzeczoną Danutę Mazur. 11 stycznia 1958 r. urodził się ich syn Marek.
1963
Pomimo werbunków tajnych współpracowników i działań operacyjnych „Laluś” pozostawał nieuchwytnym dla SB. Dopiero na początku 1963 r. doszło do zwerbowania TW „Michała” – Stanisława Mazura, który zdradził gospodarstwo, w którym ukrywał się Franczak.
21 października 1963 r. w Majdanie Kozic Górnych zabudowania te zostały otoczone przez dwóch funkcjonariuszy SB i trzydziestu pięciu zomowców. O godz. 15:45 sierżant „Laluś”, który spostrzegł obławę i ostrzeliwał się, został śmiertelnie ranny. Po sekcji zwłok funkcjonariusze SB odrąbali mu głowę. Czaszka została odnaleziona w 2014 r.
Upamiętnienie
W latach osiemdziesiątych szczątki Józefa Franczaka zostały potajemnie ekshumowane i przeniesione na cmentarz w Piaskach, na nagrobku napisano: „Poświęcił życie za wolność Ojczyzny, której nie doczekał”. W 2007 r. przy cmentarzu odsłonięto jego pomnik. W 2013 r. Sejm RP przegłosował uchwałę, w której oddał mu cześć w pięćdziesiątą rocznicę śmierci. Pośmiertnie awansowano go do stopnia podporucznika. Nazwa miejscowości, w której zginął, znalazła się na tablicy Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Na kanwie losów „Lalusia” zrealizowano film „Wyklęty”.